Ascocenda jest u mnie od lipca 2011 roku. Długo trwało zanim zaaklimatyzowała w moich warunkach. Po zakupie w krótkim czasie straciła niemalże wszystkie korzenie. Dla zwiększenia wilgotności wokół tych, które pozostały włożyłam ją do koszyka wyścielanego matą z włókna kokosowego. Często namaczana i spryskiwana zdołała przeżyć. W tym roku wiosną przełożyłam roślinę do urządzenia podlewającego vandowate, które prezentowałam TUTAJ. Tam systematycznie namaczana w krótkim czasie wypuściła pęd kwiatostanowy i wreszcie mogę cieszyć się pierwszym kwitnieniem. Z moich obserwacji wynika, że potrzebuje ona nieco wyższej wilgotności niż inne storczyki z tego rodzaju. Ciemne plamy widoczne na zdjęciu to ślady po dotkliwym oparzeniu słonecznym.
Kiedy pod mój dach trafił pierwszy storczyk nie przypuszczałam, że to będzie początek wielkich zmian w moim życiu. Storczyki nie tylko ubarwiły mój szary świat, ale dzięki nim poznałam wspaniałych ludzi i zyskałam niezawodnych przyjaciół. Zachwyca mnie różnorodność tych roślin. Cały czas odkrywam w nich coś nowego, pięknego, coś co od nowa mnie zachwyca. Orchidee są ze mną od stycznia 2008r. i mam nadzieję, że jeszcze długo będą mi towarzyszyć.
Przepiękne kwiaty :-)))Masz świetną rękę do nich i dużą wiedzę :-)))
OdpowiedzUsuń